Nie sposób przejechać obojętnie obok Wenecji, zwłaszcza z kajakami na dachu. My, w drodze na Sardynię, wygospodarowaliśmy aż 6 godzin! Dla tych, którzy tu zawitają po raz pierwszy, 6 godzin to bardzo mało. Ale dla nas, którzy w Wenecji wodujemy swoje kajaki po raz czwarty, a spędziliśmy tu w sumie ponad dwa tygodnie, to wystarczająco dużo, żeby uważać pobyt za udany.
Październikowa wenecka pogoda jest wyśmienita! Tubylcy w puchowych kurtkach, a my rozgrzani południowym słońcem, po lekkim przymrozku w Polsce zaledwie kilka godzin wcześniej, czujemy się ugotowani z upału – jest około 20 stopni Celsjusza. Tym razem, oprócz chęci zobaczenia ukochanego miasta, cel był konkretny: zobaczyć chociaż fragment Biennale.
Niby każdy wie, że biennale to wystawa sztuki, ale dokładnie powiedzieć nie potrafi. Sięgnijmy więc do źródeł. Wg Wikipedii biennale (z wł. „dwuletni”) to wydarzenie, najczęściej impreza artystyczna, mające miejsce co dwa lata. Biennale mają zazwyczaj charakter międzynarodowy. Na biennale wystawiane mogą być dzieła z wybranej dyscypliny sztuki: np. biennale plakatu, biennale architektury, biennale tańca towarzyskiego lub kilku dyscyplin, czyli biennale sztuki. Przy okazji biennale organizowane są często inne wydarzenia artystyczne, które z czasem bywają włączone do programu imprezy. Najstarszą imprezą tego typu jest biennale w Wenecji, odbywające się od 1895 i skupiające się na sztuce nowoczesnej. Krótko mówiąc, nie przyjechaliśmy żeby zobaczyć jakieś tam biennale, ale właśnie to TO biennale! I dlatego pozwalam sobie pisać je, w odniesieniu do Wenecji, z wielkiej litery. Jako część Biennale w Wenecji określa się tradycyjnie dwie inne znane imprezy artystyczne: Festiwal Filmowy w Wenecji (wł. Mostra Internazionale d’Arte Cinematografica), odbywający się corocznie, oraz Weneckie Biennale Architektury, które odbywa się co dwa lata (lata parzyste). Oficjalna część imprezy odbywa się w parku (the Giardini), gdzie znajduje się trzydzieści stałych pawilonów narodowych. Pawilony przydzielone zostały w większości w latach trzydziestych XX w. oraz w czasach zimnej wojny w efekcie działań politycznych. W związku z tym poziom ekspozycji jest nierówny – wielu państwom posiadającym własne pawilony brak tradycji artystycznych. Każde państwo samodzielnie zarządza narodowym pawilonem. Zarząd nad pawilonem i doborem ekspozycji powierzony bywa organizacjom pozarządowym (np. pawilon brytyjski). Pawilon polski dobrze widać z wody.
Tym razem, w roku 2017, Biennale objęło swoim zakresem całą Wenecję. Duże rzeźby można było podziwiać wzdłuż weneckich kanałów, także z wody. Czasem wyłącznie z wody.
My chcieliśmy zobaczyć dzieło Lorenzo Quinna „Support”. Dwie, wystające ponad powierzchnię wód Canale Grande dłonie, podtrzymujące weneckie palazzo, a konkretnie Hotel Ca’Sagredo. Wymowne, zwłaszcza wobec powtarzających się coraz częściej wysokich stanów wód w Lagunie Weneckiej, a więc Acqua Alta. Artysta chce zwrócić uwagę na zmiany klimatyczne, zagrażające bezpośrednio Wenecji i odpowiedzialność ludzi. Cztery lata wcześniej, jego instalacja „This is not a game” na sztucznej wyspie, była ozdobą Biennale. Także z wykorzystaniem dużych dłoni, które wydają się być wizytówką Lorenzo Quinna.
Więcej można zobaczyć tutaj: http://www.supportatvenice.com/.
Mieliśmy także dosyć bliskie spotkanie z dziełem niemieckiego artysty Damiena Hista „Los człowieka wygnanego” – rzeźbą o wysokości 8 metrów, ustawioną przed Palazzo Grass, w bardzo ruchliwej części Canale Grande. Niestety nie było nam dane długo się nacieszyć rzeźbą człowieka na koniu, walczącego ze strasznym smokiem, gdy walczyliśmy z agresywnymi weneckimi falami Wielkiego Kanału.
Tym razem, podczas spaceru po mieście, opłynęliśmy miasto aż do Bazyliki Santa Maria della Salute, nacieszyliśmy się widokiem dzwonnicy na placu Św. Marka i po małej przekąsce, ruszyliśmy do samochodu, by kierować się ku Sardynii. Wspaniałe 16 kilometrów na dobre rozpoczęcie urlopu.
Jeśli chcielibyście zobaczyć więcej zdjęć z krótkiego pobytu w Wenecji, zerknijcie poniżej 🙂